Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2015

MASTNE CIESZYŃSKIE

Pora w końcu wziąć się za kwietniową ofensywą rodem z Cieszyna, na którą jakoś ostatnio nie mogłem znaleźć czasu. Po prostu w kolejce były ciekawsze piwa oraz artykuły. Browar Zamkowy Cieszyn po uzyskaniu swoistej niepodległości, tudzież autonomii od Grupy Żywiec, wydał na świat pakiet sześciu piw, z których na razie piłem tylko dwa ( lager oraz Double IPA ). Trzecim trunkiem, który biorę na warsztat jest Mastne Cieszyńskie, które prawdopodobnie jest tym samym piwem, ale z inną etykietą, co słynne onegdaj Brackie Mastne (ponoć pierwsze współczesne piwo górnej fermentacji, albo przynajmniej jedno z pierwszych). Był czas, gdy piwna gawiedź się nim jarała. Te nieszczęsne czasy jednak bezpowrotnie minęły – teraz mamy piwna rewolucję panie! Teraz robi się wędzonki, kwasy, przeróżne hybrydy, leżakuje piwa w drewnie, a nowofalowe chmiele sypie się do kotła szuflami! Tak się w tej naszej kochanej Polsce porobiło.  Mastne Cieszyńskie nalewa się z przyzwoitą pianą o barwie lekko pr

BOJAN SZWEJK

Szwejk to żadna tam nowość, bowiem piwo to już od dobrych kilku miesięcy zalega na półkach Ropuszki...., przepraszam Żabki. W sumie to wcale nie miałem zamiaru go kupować, ale przyznam się bez bicia, że skusiła mnie promocja. Jak widać siła marketingu to rzecz wręcz niepojęta. Nowość z Bojanowa to z założenia lekkie (10 ° Plato) i sesyjne piwko, które jak widać po etykiecie zamierza aspirować do miana pilsa. Czyżby kolejny polski pseudopils za trzy złote? Bardzo drażni mnie, że sporo naszych browarów lekkie, czeskie desitki błędnie nazywa pilsami, których ekstrakt przecież zaczyna się dopiero od 11%. Nie będę już tutaj nawet wspominał o wyrazistej goryczce, czystym smaku i zbalansowanym chmielowo-słodowym aromacie, których najczęściej po prostu nie ma. Tuż po wejściu Bojana Szwejka na rynek posypało się na niego sporo hejtu, oczywiście za sprawą całej palety wad, jakimi piwo to raczyło swoich konsumentów. Ja jednak dzisiaj założyłem grube klapki na oczy i z czystym sercem i dus

WIELKI TEST CYDRÓW

Cydr, inaczej jabłecznik, to obecnie najszybciej rosnący rynek napojów alkoholowych w Polsce. Jego coraz większa popularność – mimo, że wciąż nie stanowi realnego zagrożenia dla rynku piwa - nie umknęła również mojej uwadze, czego efektem jest niniejszy artykuł. Teoria Dla niektórych może się to wydać dziwne, ale cydr to nie to samo, co wino jabłkowe. Cydr nie jest także piwem o smaku jabłkowym. Cydr nie jest czymś pomiędzy piwem, a winem -   po prostu jest cydrem, czyli lekkim i orzeźwiającym napojem alkoholowym (2-7%), powstałym (przy udziale drożdży) dzięki fermentacji soku jabłkowego bez dodatku cukru, konserwantów, czy sztucznych aromatów. Jeśli zamiast soku z jabłek mówimy o soku gruszkowym, to wówczas mamy do czynienia z gruszecznikiem, czyli perry . To właśnie brak substancji słodzących generalnie odróżnia cydry od win jabłkowych , poza tym dość znacznie różnią się one woltażem. Tyle przynajmniej mówi regułka, praktyka jednak niekiedy różni się od teorii, o czym

KOREB AMERICAN IPA

Zgodnie z moim zapytaniem na FB, biorę dzisiaj na warsztat ajpę z Browaru Koreb, bowiem piwo to zdecydowanie najczęściej przewijało się w Waszych komentarzach. Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy, myślałem, że potraktujecie mnie łagodniej i wybierzecie coś bardziej rozsądnego. Najwidoczniej jednak nie zależy Wam na moim zdrowiu, a sobie chcecie oszczędzić self-testów na własnej skórze ;p OK. Wyzwanie przyjąłem na klatę. Mówiąc kolokwialnie, sam sobie nawarzyłem piwa tym pytaniem, więc teraz sam muszę je wypić. Kupiłem rzeczoną nowość z Browaru Koreb w Łodzi na Targach Piwowary , gdzie rodzinny browar z Łasku miał akurat swoje stoisko. Nie żebym był jakimś tam fanem tego przybytku, co to, to nie! Powiem więcej – jeszcze nigdy w swoim żywocie nie piłem nic z tego browaru, o czymś więc musi to świadczyć. A piwo kupiłem po prostu z czystej ciekawości, bowiem swoim pojawieniem się na rynku wywołało ono niemałą konsternację, zdziwienie, a nawet szok wśród ro

PODRÓŻE KORMORANA - RAUCHBOCK

Niemal zawsze, gdy wchodzę do mojej zimnej i ciemnej piwnicy mam niemałą zagwozdkę, co wybrać na degustację. Dzisiaj jednak o dziwo, moje niezdecydowanie nie trwało zbyt długo. W moje ręce powędrował bowiem wędzony koźlak z serii Podróże Kormorana, którego jakimś dziwnym trafem jeszcze nie recenzowałem na blogu. Bardzo lubię koźlaczki, uwielbiam też piwa solidnie wędzone, toteż wybór mógł być tylko jeden. Dodatkowym impulsem był też zbliżający się termin przydatności do spożycia. Cała seria Podróże Kormorana to wg mnie bardzo udane przedsięwzięcie, które obecnie liczy już pięć pozycji. Sukcesywnie co jakiś czas prezentowany jest nowy podróżnik, na którego z rozdziawioną gębą i maślanymi oczkami czekają rzeszę świadomych piwoszy, piwnych maniaków, czy wreszcie beer geeków. Podpisując się pod tą całą bandą piwnych świrów, naprawdę nie mam pojęcia dlaczego moje oczekiwanie na ten specjał trwało tak długo. Przecież od jego premiery minęło już ponad pół roku! Rauchock z Kormora

BERNARDYŃSKIE

Po rozprawieniu się z oryginalnym Grodziskim pora przyjrzeć się bliżej jego ‘przypakowanemu’ kuzynowi, bowiem reaktywacja Browaru w Grodzisku Wielkopolskim wiązała się z wypustem, aż czterech różnych wyrobów, z których dwie wersje owocowe mocno zszokowały piwną gawiedź. Każde z nich jest inne, ale wszystkie łączy słód pszeniczny suszony dymem dębowym. Bernardyńskie to ponad dwukrotnie mocniejsza i o wiele bardziej ekstraktywna (13 ° Blg) wersja prawdziwego Grodzisza, która oprócz tradycyjnego wędzonego słodu pszenicznego zawiera także zwykły słód pszeniczny oraz słód jęczmienny (pilzneński). Warto w tym miejscu powiedzieć, że Browar w Grodzisku Wielkopolskim bardzo drobiazgowo zadbał o oprawę wizualną swoich piw. W ręce klientów oddał bowiem firmowe, tłoczone („rzeźbione”) butelki o pojemności 400ml, dedykowane kapsle oraz etykiety dość wyraźnie stylizowane na te oryginalne z ostatnich lat produkcji przed zamknięciem browaru w 1993 roku. Jak widać na załączonym obrazku pi

KŁOS WIELOZBOŻOWY

W obecnych czasach piwnego boomu , bycie na bieżąco z nowościami, to w zasadzie rzecz niemożliwa. No chyba, że jesteś szejkiem naftowym, kasy masz jak lodu i do pracy generalnie nie chodzisz. Aha, no i jeszcze dobrze jakbyś miał mocną głowę i ze dwie wątroby ;) Ja niestety do ww. osób nie należę, toteż nie dziwcie się, że dopiero teraz znajduję czas na lutową nowość z Kormorana. Kłos Wielozbożowy to połączenie europejskiej tradycji piwowarskiej z nowofalowym, fantazyjnym chmieleniem. W piwie tym postawiono zarówno na wyraźną słodową bazę oraz na lekki i przyjemny aromat chmielu Citra (nie zabrakło też polskich odmian). W zasypie oprócz słodów jęczmiennych znalazł się również słód żytni, słód pszeniczny, płatki owsiane oraz niesłodowane prastare odmiany pszenicy: orkisz, płaskurka i samopsza. Wszystko to zostało przefermentowane przez drożdże górnej fermentacji, dodatkowo piwo jest niefiltrowane. Powyższe zabiegi spowodowały, że nawet sami włodarze Kormorana za bardzo nie wiedzą, do j

PIWO Z GRODZISKA

Wielki powrót legendy! Historia zatoczyła koło. Jedyny rdzennie polski styl piwa został wskrzeszony! Takimi oto słowami można pokrótce skomentować niedawną reaktywację Grodzisza i całego Browaru w Grodzisku Wielkopolskim (tych, którzy ostatnie kilka lat przespali pod kamieniem, zapraszam do artykułu na Wikipedii ). Za sprawą Browaru Fortuna po 22 latach ponownie w Polsce warzy się oryginalne piwo Grodziskie, którego nazwa brzmi teraz „Piwo z Grodziska” (pierwotnie nazywało się ono „Piwo Grodziskie”). Jak twierdzą macherzy z Fortuny jego receptura została starannie odtworzona tak, aby jak najbardziej zbliżyć się do pierwowzoru produkowanego w Grodzisku Wielkopolskim przez dekady, a w sumie to nawet stulecia. Ta sama receptura, ten sam browar, ta sama woda, te same „drożdże grodziskie”, ten sam słód pszeniczny suszony dymem z dębu oraz refermentacja w butelce. Nie wiem tylko co z klarowaniem karukiem i z chmielami, bo nic się na ten temat nie chwalą. Tak, czy siak oto doczekaliśmy się

WRĘŻEL WIPA

Browar Wrężel - podobnie jak i inni rzemieślnicy - z uporem maniaka i zawziętością byka wypuszcza kolejne nowości, przy okazji skrupulatnie liftingując swój image. Zaczęło się od zmiany logo i etykiet, później doszło profesjonalne szkiełko firmowe jakim jest IPA Glass. Ostatnio natomiast kontraktowcy z Zarzecza dorobili się także drugiego szkła (snifter) upstrzonego nowym logiem Wrężela, które widzicie na poniższym zdjęciu. Ponadto pojawiły się także całkiem urokliwe reklamy w formie informacyjnych broszur, czy złożonych kartoników do postawienia na przykład na stoliku w jakimś tam wielokranie. No, ale przecie miało być o piwie... Najnowszym dziełem Adriany Kukuły jest piwo o nazwie Wrężel WIPA. Jest to nic innego jak Wheat IPA, czyli po naszemu pszeniczne IPA, które od tradycyjnego American India Pale Ale , różni tylko (albo aż) dodatek słody pszenicznego. Ot i cała historyja. Aha, w piwie wylądował Columbus, Citra i słynny Equinox. Rzeczone piwo pieni się bardzo przyzwoic

ŁOWICKIE SMOKED PALE ALE

Ostatnio jakoś nie mogłem znaleźć czasu na piwne recenzje – a to zajęty weekend, a to nadmiar pracy, czy w końcu konieczność publikacji innych tekstów. Popełniłem przez to bodajże najdłuższą przerwę w tej formie aktywności blogowej od początku istnienia Piwa Naszego Powszedniego. Shame Piotrek, shame . Piwne degustacje kontynuuję od Łowickiego wędzonego ‘pejl ejla’ z Browaru Bednary rzecz jasna. Nie jest żadna nowość i w zanadrzu mam zdecydowanie nowsze piwko od Pana Łopusińskiego, ale akurat ten egzemplarz moim zdaniem wystarczająco długo przeleżał już w mojej piwnicy, a tak jak już kiedyś mówiłem, nie pijam piw po terminie, jeśli piwo nie nadaje się do leżakowania. Swoją drogą piwa wędzone mogą kojarzyć się Wam raczej z ciemnymi trunkami (porter, stout), no może za wyjątkiem coraz popularniejszego ostatnio grodzisza, a tu mamy piwko jak sama nazwa wskazuje – jasne, tudzież blade. I wbrew pozorom nie jest to żaden biały kruk w temacie wędzenia. Warto bowiem pamiętać, że właściwie

VI CZĘSTOCHOWSKI KONKURS PIW DOMOWYCH - PROLOG

Drodzy piwowarzy domowi! Wielkimi krokami zbliża się VI Częstochowski Konkurs Piw Domowych Bractwa Piwnego (CKPDBP). Jak co roku jest on organizowany przez Częstochowski Krąg Lokalny Bractwa Piwnego i Częstochowską Organizację Turystyczną . Tak jak w zeszłym roku, tak i teraz pragnę zachęcić Was do wzięcia udziału w tym wyjątkowym dla wszystkich wydarzeniu. Jego wyjątkowość polega na tym, że jest to chyba jedyny w kraju konkurs piw domowych, gdzie nagrodami jest możliwość uwarzenia piwa w, aż dwóch komercyjnych browarach!!! Ale o tym za chwilę. Tegoroczna odsłona CKPDBP odbędzie się 20 czerwca , tak więc trzeba się spieszyć, bo to już ostatni dzwonek dla osób chcących uwarzyć coś specjalnie na ten konkurs. W tym roku jest cztery kategorie konkursowe, a w sumie to nawet pięć: - American Pale Ale ( 18A. American Pale Ale - wg BJCP ) - Oktoberfestbier ( 03B. Oktoberfest - wg BJCP ) - Wędzone ( 22B. Other Smoked Beer - wg BJCP ) - Świąteczne ( 21B.Christmas/Winter Sp

PIWNA KRONIKA – KWIECIEŃ 2015

Początek nowego miesiąca to tradycyjnie już kolejna odsłona piwnej kroniki, w której mniej lub bardziej szczegółowo staram się streszczać godne uwagi wydarzenia piwne z danego miesiąca. Kwiecień wyjątkowo mocno obfitował w piwne premiery, których było... no właśnie, czy ktoś to w ogóle jeszcze ogarnia? Premiery, premiery i jeszcze raz premiery, no i rzecz jasna nowe browary, a także piwne festiwale, których z roku na rok jest coraz więcej. Mała uwaga – wszystkie nowości z Beer Geek Madness prezentowane są w akapicie poświęconym tej imprezie, gdyż w większości przypadków były to jednorazowe wypusty.   Premiery Browar Brodacz zaprezentował w kwietniu kolejne dwa piwa: Mózg ( Extra Special Bitter ) i Bez Sensu ( Saison z dodatkiem owoców czarnego bzu). Browar Zamkowy Cieszyn po zmianach formalno-organizacyjnych zalał rynek, aż sześcioma piwami: 1) Lager Cieszyński , 2) Mastne Cieszyńskie , 3) Stout Cieszyński , 4) Double IPA Cieszy

VI WROCŁAWSKI FESTIWAL DOBREGO PIWA

Wczoraj późnym wieczorem wróciłem z Wrocławskiego Festiwalu Dobrego Piwa i póki wrażenia mam świeże, muszę Wam co nieco skrobnąć na temat tego największego piwnego festiwalu made in Poland . Mimo, że mój udział w tej niesamowitej imprezie ograniczał się tylko do 6 godzin, to i tak czuję się ukontentowany tym, co tam zobaczyłem i czego doświadczyłem. Ogrom i rozmach Wrocławskiego Festiwalu Dobrego Piwa jest naprawdę niesamowity. W tym roku teren imprezy zlokalizowany był w zasadzie na całej esplanadzie otaczającej Miejski Stadion we Wrocławiu (rok temu tylko na połowie). Miejsca do szwędania się z piwem w ręku było naprawdę dużo, co zresztą poniekąd odczuły też moje nogi. Na miejsce dotarłem kwadrans po godzinie jedenastej, gdy jeszcze teren świecił względnymi pustkami, co mi się zresztą podobało, bo mogłem sobie spokojnie obejść cały teren i piu meno zlokalizować co ciekawsze przybytki. Gdyby się okazało, że moja pamięć jest zawodna, miałem w zanadrzu informator, a w nim m

HOPPY HOUR

Czwartym i jak na razie ostatnim wypustem, który biorę na ząb z debiutującej w ten długi weekend majowy Fabryki Piwa , jest sztandarowy produkt piwnej rewolucji, czyli AIPA. Hoppy Hours to nachmielone po amerykańsku India Pale Ale , gdzie za akcenty goryczkowo-chmielowe odpowiada Chinook, Cascade i Amarillo. Piwo znajduje się w dolnych widełkach stylu (14 ° Plato) i wg autorów posiada 60 międzynarodowych jednostek goryczy, czyli popularnych IBU. O etykietach piw z FP mówiłem już przy okazji Deep Space , jednak nie wspominałem wówczas, iż z tyłu butelki znajduje się przydatna tabelka ze sporą ilością informacji o piwie. Poniekąd brakuje mi tu optymalnej temperatury serwowania, ale dla wprawionego w boju piwosza (za jakiego się przecież uważam) taka wiadomość nie jest konieczna. Mamy tu również ‘morską opowieść’ jak to mawia Kopyr, chociaż akurat w przypadku Fabryki Piwa nie jest ona jakoś przerysowana, czy wyolbrzymiona i doskonale daje do zrozumienia „piwnym Januszom”, z czym mają